http://www.ortofrajda.pl/
http://www.ortografka.pl/
http://www.logofigle.pl/Home/ortofigle
Przykładowe dyktanda:
III zestaw
Pod urokiem legend
W zamierzchłej przeszłości, kiedy jeszcze nie było
telewizji, samolotów, komputerów ani nawet samochodów powstały wspaniałe
historie, które przez większość współczesnych nam ludzi czytane są z zachwytem.
Myślę tu o legendach. Ostatnio miałem okazję poznać legendę o królu Arturze i
jego rycerzach. Swymi korzeniami sięga ona czasów średniowiecza. Fascynuje mnie
ta epoka wielkich i sławnych rycerzy, dziwnych wierzeń, w których fantastyka
miesza się z tym, co realne i zwykłe. W legendzie o królu Arturze i rycerzach
Okrągłego Stołu również świat rzeczywisty występuje obok fantastycznego. Urzeka
w nim postać czarnoksiężnika Merlina, będącego uosobieniem pogańskiej magii.
Legenda ukazuje moment, w którym ten świat ustępuje miejsca nowemu, który
wkracza wraz z nastaniem chrześcijaństwa, symbolizowanym przez święty kielich
Graal. Śledząc losy bohaterów, obserwujemy, jak z chaosu starego porządku
wyłania się nowe prawo reprezentowane przez króla i kodeks rycerski Okrągłego
Stołu. Literatura kolejnych epok chętnie sięgała po temat rycerski. Stwarzał on
dobrą okazję do zaprezentowania frapujących przygód, cnót, ludzkiego umiłowania
honoru, prawdy i dobra. Także na płótnach sławnych mistrzów często pojawiał się
rycerz ze swoją świtą, służący Bogu, królowi,
damie swego serca i ojczyźnie. A gdy
rycerski kostium nieci się postarzał, zaczęto go ujmować w konwencji innego
rodzaju. I tak, pisarz hiszpański Cervantes stworzył przezabawną opowieść o Don
Kichocie, a Stanisław Lem – kosmiczną bajkę o elektrycerzach. Waleczny heros do
dziś nie przestał być człowiekowi potrzebny, czego dowodem może być niezwykła
wprost popularność opowieści Tolkiena
czy filmowych obrazów superbohaterów w rodzaju Jamesa Bonda.
Człowiek i mit
Na lekcji języka polskiego często sięgamy po mity. Lektura
„Mitologii” Jana Parandowskiego i tekstów rozsianych po podręczniku pozwoliła
nam ustalić, że są to pradawne opowieści o stworzeniu świata, o życiu bogów,
herosów i przeciętnych śmiertelników. Utwory te nawiązują do wierzeń
starożytnych Greków, Rzymian, dawnych Słowian czy Celtów. Można powiedzieć, że
każdy lud stworzył swoją mitologię. Szczególne miejsce zajmuje w mitach
stworzenie świata i człowieka, a także objaśnianie niezrozumiałych dla ludów
starożytnych zjawisk natury. Chcąc znaleźć wytłumaczenie zjawiska grzmotów i
błyskawic, Grecy stworzyli mit o gromowładnym Zeusie. Wmawiali sobie, że kiedy
król bogów jest zły i gniewa się na ludzi, to ciska z Olimpu piorunami i wtedy
szaleją burze z błyskawicami. Również zagadkę pór roku próbowano rozwiązać już
w starożytności. Efektem stał się mit o Demeter i jej córce Korze przynoszącej
cierpiącej matce radosny nastrój skojarzony z wiosną. Tak więc mity pozwalały
ludziom nie tylko trwać w wierze, ale również znosić ciężar trudów dnia
codziennego. Niekiedy właśnie one ratowały człowieka doświadczanego bólem i
cierpieniem przed utratą nadziei. Wyrażały też jego najskrytsze marzenia i
dostarczały wzorców życiowych. Do dziś zresztą zachowały swą aktualność. Tak
jak pragnienia i uczucia Demeter, Dedala, Ikara czy zachłanność króla Midasa
nie były obce człowiekowi sprzed wieków, tak
i nie są obce nam. Można zatem mówić o uniwersalności i ponadczasowości mitów.
II zestaw
Podróżnik
Europa to część świata położona na półkuli północnej. Razem
z Azją tworzy kontynent-Eurazję. Pewien podróżnik postanowił dokładnie zwiedzić
wybrane jej zakątki. Wyruszył ze Szczecina przez Morze Bałtyckie. Opłynął Danię
i Morzem Północnym dotarł do Cieśniny Kaletańskiej. Potem przebył kanał La
Manche i zatrzymał się w Breście. Kilka dni wędrował po Francji, głównie
wybrzeżach Półwyspu Bretońskiego . Zatoką Biskajską dostał się do wybrzeży
Hiszpanii. Zwiedził Madryt, a później odbył górską wycieczkę przez Pireneje.
Rzeką Ebro dopłynął do Morza Śródziemnego. Zatrzymał się na Korsyce. Opłynął
cały Półwysep Apeniński i wylądował na Nizinie Padańskiej. Stamtąd odbył podróż
samolotem ponad Górami Dynarskimi, aby dotrzeć na Półwysep Bałkański. Zwiedził
Ateny i próbował zdobyć Olimp. Kolejny etap jego wędrówki stanowiła Nizina
Węgierska, a potem przez Karpaty dotarł do źródeł Wisły. Królową polskich rzek
przepłynął do końca i tak dotarł do Mierzei Wiślanej. Przez kilka dni
wypoczywał na Pojezierzu Bałtyckim, a następnie powrócił do rodzinnego
Szczecina. Nie spodziewał się , że szczecinianie przygotują na jego cześć
wielkie owacje.
Idea nie całkiem nowa…
Idea Unii Europejskiej miała
swoich prekursorów w osobach wielu naszych europejskich przodków,
w tym także Polaków. Już w przeszłości Polska posiadała bliskie tej idei doświadczenia. Przykładem może być związek dwóch równorzędnych państw, tak trwały, jak unia polsko-litewska. W czasie emigracji we Francji król Stanisław Leszczyński postulował utworzenie parlamentu europejskiego.
Za młodu był on zapalonym podróżnikiem i zwiedził całą Europę. Rządził nie tylko w Polsce, ale przez pewien czas w Szwecji, Nadrenii, Wissemburgu i Lotaryngii. Leszczyński marzył o zabezpieczeniu pokoju powszechnego przez związek państw z Francją na czele. Książę Adam Czartoryski myślał
z kolei o lidze europejskiej, w której małe państwa łączyłyby się w federacje państw pokrewnych narodowościowo i kulturowo. Pieczę nad nimi miałaby sprawować Anglia i Francja. W ubiegłym stuleciu rzecznikiem zjednoczenia naszego kontynentu był polski publicysta Aleksander Bergman.
W pewnym sensie współcześni politycy są więc kontynuatorami idei federalistów Zachodu i Wschodu minionych czasów, w tym także naszych rodaków, którzy w tę tradycję mieli znaczny wkład. Zapomniany dziś Bogumił Jastrzębowski ma w swoim dorobku dzieło opublikowane w czasie powstania listopadowego, którego ciekawy fragment stanowi projekt Konstytucji dla Europy. Jest to poniekąd przedsmak pomysłu, o którym unijni politycy myślą teraz niezwykle poważnie. Nie bezpodstawne będzie zatem stwierdzenie, że niespełnione marzenie niektórych naszych przodków staje się dzisiaj rzeczywistością, a idea Zjednoczonej Europy nie jest wynalazkiem naszych czasów.
w tym także Polaków. Już w przeszłości Polska posiadała bliskie tej idei doświadczenia. Przykładem może być związek dwóch równorzędnych państw, tak trwały, jak unia polsko-litewska. W czasie emigracji we Francji król Stanisław Leszczyński postulował utworzenie parlamentu europejskiego.
Za młodu był on zapalonym podróżnikiem i zwiedził całą Europę. Rządził nie tylko w Polsce, ale przez pewien czas w Szwecji, Nadrenii, Wissemburgu i Lotaryngii. Leszczyński marzył o zabezpieczeniu pokoju powszechnego przez związek państw z Francją na czele. Książę Adam Czartoryski myślał
z kolei o lidze europejskiej, w której małe państwa łączyłyby się w federacje państw pokrewnych narodowościowo i kulturowo. Pieczę nad nimi miałaby sprawować Anglia i Francja. W ubiegłym stuleciu rzecznikiem zjednoczenia naszego kontynentu był polski publicysta Aleksander Bergman.
W pewnym sensie współcześni politycy są więc kontynuatorami idei federalistów Zachodu i Wschodu minionych czasów, w tym także naszych rodaków, którzy w tę tradycję mieli znaczny wkład. Zapomniany dziś Bogumił Jastrzębowski ma w swoim dorobku dzieło opublikowane w czasie powstania listopadowego, którego ciekawy fragment stanowi projekt Konstytucji dla Europy. Jest to poniekąd przedsmak pomysłu, o którym unijni politycy myślą teraz niezwykle poważnie. Nie bezpodstawne będzie zatem stwierdzenie, że niespełnione marzenie niektórych naszych przodków staje się dzisiaj rzeczywistością, a idea Zjednoczonej Europy nie jest wynalazkiem naszych czasów.
(na podstawie: Z. Pokrywka, „Zjednoczona Europa-nic
nowego!”, „Gimnazjum”, 7/2002)
I zestaw
Na leśnej polanie
Po wyjściu z lasu zauważyliśmy rozległą polanę. Panowała tam niezwykła cisza. Nie chcąc zakłócać tego spokoju, postanowiliśmy rozmawiać szeptem. Gdzieś wysoko wśród konarów drzew słychać było śpiew nieznanych nam ptaków. Nie przerywając marszu, z zaciekawieniem spojrzeliśmy w górę. Niestety, wśród gęstych gałęzi nie dostrzegliśmy ptasich śpiewaków. Za to nasz wzrok przykuło coś innego. Oto kolorowy dzięcioł niestrudzenie stukał w pień wysokiej sosny. Dźwięk ten nie niepokoił jednak leśnych zwierząt. Nawet brązowo-ruda wiewiórka skakała po gałęziach, trzymając w łapkach nienaruszonego orzecha. Nie rozważywszy wcześniej możliwości wydłużenia czasu wyprawy, nie wiedzieliśmy, czy możemy sobie pozwolić na nieskrępowane podglądanie przyrody. Może nasi gospodarze, nie doczekawszy się nas z kolacją, pomyślą, że zabłądziliśmy w lesie? Nie mogąc jednak powstrzymać wielkiej ciekawości, podeszliśmy do drzewa. Nagle Magda, nie zdążywszy wyjąć z kieszeni chustki, głośno kichnęła. Spłoszony tym niespodziewanym hałasem dzięcioł odleciał. Nie spuszczając z oczu kolorowego punktu, obserwowaliśmy jego lot. Po chwili ptak, uspokojony niezmąconą ciszą, przycupnął na gałęzi pobliskiej sosny. Wkrótce potem usłyszeliśmy dobiegające stamtąd rytmiczne stukanie.
Cisza przed burzą
Hrabia Arsen przybył do Czerwonych Wież, stolicy Asterii, dwie godziny po zachodzie słońca. Z dostaniem się w obręb murów miejskich nie miał problemu, gdyż od jakiegoś czasu bram na noc nie zamykano. Zastał miasto prawie już uśpione, z nielicznymi tylko, spokojnymi ludźmi w szynkach i zajazdach oraz snującymi się gdzieniegdzie patrolami straży. Arsen, nie licząc na to, że na zamek dostać się będzie równie łatwo oraz nie chcąc kłopotać zamkowej służby o tak późnej porze, wysłał Dona przodem z rozkazem znalezienia noclegu przy rynku. Sługa wrócił niebawem, nie kryjąc zadowolenia. Wyjaśnił, że w znanym hrabiemu zajeździe należącym do Cechu Kupców są jeszcze wolne pokoje. Właściciel, nie mając, mimo zbliżających się świąt, kompletu gości, z radością przyjmie pod swój dach szlachetnie urodzoną osobę. Po długim rytuale powitań hrabia wybrał dla siebie pokój. Don wyszedł, aby zająć się końmi, a właściciel szynku zaczął opowiadać Arsenowi o najświeższych plotkach i informacjach ze stolicy. Nie czekając na koniec relacji, hrabia zażądał kolacji oraz gorącej kąpieli i wręczył gospodarzowi dwa talary zadatku. Mężczyzna, nie spodziewając się takiej hojności ze strony szlachetnie urodzonego, ruszył biegiem na zaplecze. Arsen zamknął drzwi do pokoju i, nie zdejmując butów ani płaszcza, z westchnieniem ulgi położył się na łóżku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz